Okiem Magnolii , najbardziej oczekiwanego odcinka PLL- Shadow Play :)
Przyznam, że to pierwszy raz kiedy tak nie mogłam się doczekać pisania postu i obejrzenia odcinka :)
Zaczynamy !
Jak wiemy prawie cały odcinek był czarno- biały .
Ta czarna biel zaczyna się od momentu, kiedy Spencer bierze kolejną tabletkę, popijając alkoholem.
Jak wiemy...skutek tego taki, że....jest na haju.
Jakkolwiek to zagraża jej zdrowiu, trzeba przyznać, że na haju, czy nie Spencer jest kreatywna...nawet u niej "fikcja" jest ciekawa i niespodziewana.
Chwilę po zażyciu tabletki, patrzy na telewizor, gdzie leci stary film...ktoś strzela, a ona jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki zmienia się w ...tę, nadal mądrą, ale "starą" Spencer.
Chwilę potem, pojawia się Toby, który także w swojej "odmianie" mówi o sekretach, tabletkach i Alison.
Tak naprawdę, sama nie wiem co możemy w tym odcinku uznać za "prawdę" a co za "fikcję".
Wiemy, oczywiście, że wszystko dzieje się w głowie Spenc, ale pewne wydarzenia mają pewne informacje.
Niektóre momenty, a nawet większość z nich, jest przeplatana z wydarzeniami, które wydarzyły się, albo trwają poza głową kłamczuchy.
Pojawia się Aria, która mówiła, że jedzie do ojca, a tak naprawdę pojechała się spotkać z Ezrą.
Dziewczyny mają coraz większe wyrzuty sumienia, że nie mówią prawdy Arii, a Aria, że nie mówi prawdy pozostałym przyjaciółkom.
Aria mówi Ezrze, że zamierza powiedzieć o nich , jej przyjaciółkom. Nauczyciel, wiedząc, że pozostałe kłamczuchy chcą powiedzieć Arii o swoich domysłach, stara się zwieść dziewczynę od tego pomysłu, ale bez efektu, jak potem widzimy. Aria w końcu mówi o tym Spencer.
Hanna zostaje wynajęta jako "Pani detektyw" i śledzi Monę, Ezrę i zostaje sekretarką, dzięki temu dowiaduje się, że Alison dzwoniła do EZRY !!!
Następnie dostaje informacje, skąd Alison dzwoniła do niego ostatniego razu.
Trafiają do klubu, do którego wchodzą , a tam...oczywiście pojawia się Alison.
Alison bynajmniej ma "zły dzień" i krzyczy żeby dziewczyny stąd natychmiast się wyniosły i przestały jej szukać.
Jej dawne przyjaciółki nie dają za wygraną, ale Ali przegina, gdy podnosi rękę na Spencer. Wydaje mi się, że głównie do niej ma jakieś zarzuty.
Podpuszcza Spencer, aby wreszcie powiedziała Arii prawdę, gdy dziewczyna już chce coś powiedzieć, pada strzał...prawdopodobnie kierowany ku Ali.
Dziewczyna biegnie, a za nią uciekają pozostałe kłamczuchy.
Alison robi się ewidentnie, chamska wobec wszystkich, więc w końcu z ust Arii pada :
" Myślę, że lubiłam Cię bardziej gdy byłaś martwa".
Chwilę przed tym wydarzeniem słyszą głos samego Ezry, który woła Arię " Choć do mnie, Kocham Cię".
Chociaż przyjaciółki chcą ją powstrzymać, ona idzie do niego...a zamiast jej chłopaka, pojawia się Toby, który mówi, że uderzył go , ale muszą uciekać... Ali biegnie gdzieś dalej, a kłamczuchy ze zdezorientowaną Arią wsiadają do samochodu i odjeżdżają.
Dystyngowana, lubiana i rozrywana Em.
U Emily rozgrywał się bardziej wątek miłosny. Em i Paige rozmawiały o Shanie, całowały się.
Nie zrozumiałam tylko jednego, Em powiedziała:
" Gdy się dowiedzą, będą mi zazdrościć"
Paige:
Ze łzami w oczach : " Raczej mnie".
Emily :
" Będą zazdrościć nam"
Czy to oznacza, że Paige nie ujawniła swojej odmienności ? Ale przecież pokazywały się razem , jako para publicznie. A Wy wiecie o co chodzi?
W odcinku pojawiło się masę dziwnych, ale za to ciekawych i intrygujących spraw.
Na przykład, Spencer w szafce Ezry odkrywa dziennik Ali, ale jak się później okazuje, sfałszowany i specjalnie "dostarczony " do rąk dziewczyn, aby je zmylić.
Czarno- białym okiem Magnolii:
Odcinek był dla mnie GENIALNY !!! Osobiście, nie mogłam się doczekać, aż go obejrzę.
Czuję niestety pewien...nawet duży niedosyt po czarno- białym odcinku . Spodziewałam się czegoś więcej, a może inaczej. Spodziewałam się więcej tych "zanikających kolorów". Żałuję, że odcinek trwał tak krótko.
Świetne dla mnie było to, że oprócz kolorów, i stroi to gra aktorska i "efekty" były jak ze starego filmu.
Podczas rozmowy telefonicznej, ekran był przepołowiony na pół, jak gdyby od razu przypominały mi się te stare "efekty", które teraz nas już śmieszą.
A Wam jak się podobał ten odcinek? Zawiódł Was, czy może odwrotnie :) ?
Paige i Em chodziło o to, że w latach 40-tych homoseksualizm był bardzo źle odbierany :)
OdpowiedzUsuńO dziękuję, dobrze wiedzieć :)
UsuńTen odcinek był SUPER ! Ale szkoda że trwał tak krótko
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
Usuń