wtorek, 10 lutego 2015

"Zatrute"- wrażenia

Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami po przeczytaniu Zatrutych. Oczywiście, jak zawsze, muszę Was ostrzec przed spoilerami z wszystkich części PLL oraz z zakończenia Zatrutych, dlatego, jeśli jeszcze nie przeczytaliście tej książki, nie zaglądajcie tutaj.
Wszystkich innych zapraszam do czytania dalej :)


Na początek, macie tutaj krótki opis książki:

I co teraz?
A.

A. zmienia reguły gry i zatruwa życie czterem przyjaciółkom, ujawniając kolejne sekrety. Emily, Aria, Spencer i Hanna muszą odpowiadać na niewygodne pytania policji. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, grozi im więzienie. A. sprytnie się maskuje, ale drobna pomyłka może wiele kosztować...
Czy tym razem dojdzie do konfrontacji?


Przed sięgnięciem po tę książkę, obiło mi się o uszy, że w tej części poznamy tożsamość A., a raczej jego pomocnika, gdyż, jak wcześniej wiedzieliśmy, A. to Alison. W sumie, ta wiadomość nie ekscytowała mnie zbytnio, myślałam, że przecież przed nami jeszcze jedna, czy dwie części, więc autorka nie zrobi nagle wielkiego bum. A jednak zrobiła...
Nie chodzi mi tu tylko o zakończenie, (którego szczerze mówiąc się spodziewałam, ale o tym zaraz) ale o to, co działo się w książce. W każdej części piszą, że A. ma zamiar wyjawić najskrytsze sekrety Kłamczuch, wyłożyć wszystkie karty, itd. Ale tutaj stało się to naprawdę. Po kolei ujawnione zostały wszystkie sekrety przyjaciółek. Kiedy sekret pierwszej z nich wyszedł na jaw i zabierano ją na posterunek, czułam już, że od teraz dziewczyny nie uwolnią się od swoich kłamstw tak szybko. Kłamczuchy potrzebowały usprawiedliwienia wszystkich swoich czynów, więc postanowiły dać policji odpowiedź, na którą już od dawna czekała. Wyjawiły prawdę o tajemniczym prześladowcy.
Byłam naprawdę zaskoczona, że przyznały się policji o istnieniu A. (i to już w 14 części!), ale wiedziałam, że to tylko cisza przed burzą. I miałam rację. Chyba nikt nie liczył na to, że Ali puści skontaktowanie się Kłamczuch z policją płazem i sama odda się w ich ręce. Tak łatwo nie jest! Panna DiLaurentis razem ze swoim pomocnikiem zrzucają wszystkie morderstwa i wykroczenia na Hannę, Arię, Spencer i Emily. Oczywiście, najpoważniejszym z nich jest morderstwo Tabithy Clark i to o to Kłamczuchy są oskarżane w sądzie. Swoją karę mają odbyć ma Jamajce i pozostaje im bardzo niewiele czasu na dowiedzenie swojej niewinności. Jest to tym bardziej utrudnione, że nikt nie wierzy w ich wersję, jakoby Alison ze swoim pomocnikiem miała je wrabiać.
Do tego, przyjaciółki mają bardzo ograniczone informacje. Wiedzą tylko, że pomocnik Alison jest mężczyzną, prawdopodobnie leczył się w Zaciszu i pierwsza litera jego imienia to N.
Wszystkie próby odnalezienia A. spełzają na niczym. Aż wreszcie, Hanna wpada na pewien pomysł. W ostatnią noc przed wywiezieniem Kłamczuch na Jamajkę, przyjaciółki odkrywają kryjówkę A., w której spotykają nie kogo innego, jak... Alison i jej pomocnika! Moja reakcja w tej chwili:




Tak! Tak! Tak! Jeśli macie problem ze zrozumieniem mojej, jak zwykle, dziwnej i niezrozumiałej reakcji, odsyłam Was tutaj: LINK
Dobra, pewnie nie byłam jakaś mega odkrywcza z tą teorią, ale i tak jestem MEGA, MEGA podekscytowana, że w ogóle doszłam do czegoś, co okazało się prawdą :D
Dobrze, czas na samochwałki minął, możemy przejść dalej :P
Pomocnikiem Alison okazuje się Nick, który występował także pod imieniem Derrick, Olaf, Phineas, Jackson oraz Trip. Był świadkiem każdego wykroczenia, jakie popełniały Kłamczuchy. To właśnie on pomógł Alison uciec z płonącego domku, po tym, jak Emily zostawiła uchylone drzwi oraz razem z nią przysiągł, że pomści ją i zemści się na Courtney i jej przyjaciółkach.
Jednak, po dowiedzeniu się prawdy, Kłamczuchy nie mogą być puszczone wolno. Mają zostać uduszone trującym gazem, ale w taki sposób, żeby wszyscy myśleli, że zdecydowały się na samobójstwo.
Ale, z racji tego, że przed nami jeszcze kolejna część, to nie mógłby być ich koniec. Dziewczyny wybudzają się w szpitalu, wśród najbliższych. Okazało się, że policja je śledziła i odkryła kryjówkę A. Tajemniczego prześladowcę złapano, ale tylko... w połowie. Alison uciekła z kryjówki i nie dała się złapać. Wszyscy powtarzają Kłamczuchom, że Alison nigdy nie przeżyła pożaru. Ale... przyjaciółki znają prawdę. Alison żyje i nadal na nie koczuje. Potrzebuje tylko odpowiedniej okazji, by zaatakować...

Książka ta bardzo mi się podobała, ostatnio PLL odzyskuje formę po tym, co działo się w kilku poprzednich częściach. Oceniam ją: 8/10. Jest to dla mnie bardzo wysoka ocena, gdyż mniej więcej od ósmej części oceniłabym w okolicach 6/10.

Zanim przejdę do końca, mam do Was pytanie. Oprócz mojego powyższego opisu w książce pojawiło się mnóstwo innych wątków. Czy chcielibyście, żebym w oddzielnym poście je opisała i oceniła? Nie chcę wszystkiego kitrać w jednym poście, a nie wiem czy chcielibyście, żebym tak rozpisywała się na temat książki. Wypowiedzcie się pod spodem ;)




To na dziś tyle. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i spodobała Wam się notka. Teraz kolej na Was! 
Podzielcie się swoimi opiniami o książce, co Was najbardziej zaskoczyło, czy spodziewaliście się takiego zakończenia. Czekam na Wasze opinie! ;)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz